poniedziałek, 6 września 2010

Drugie miejsce w konkursie Newsweeka na książkę lata!

Zdobyła "Ja jestem Halderd" :D

Redakcja "Newsweek Kobieta" pisze:

W poprzednim numerze przedstawiliśmy książki, które podobały się dziennikarkom „Newsweeka”, i prosiliśmy o wasze typy. [...]

Książką lata zostaje „Ziemia kłamstw” norweskiej pisarki Anne B. Ragde, której recenzję mogłyście przeczytać w poprzednim numerze „Kobiety” – głosowała na nią co trzecia z was. Wyprzedziła o włos „Ja jestem Halderd” Elżbiety Cherezińskiej – powieść prawie skandynawską, ponieważ polska autorka sięgnęła w niej do czasów narodzin norweskiej państwowości (tytułowa Halderd to córka wikingów). Obie książki zostały docenione zarówno przez was, jak i dziennikarki „Newsweeka”.

Co pisały o nich czytelniczki? Opowieść o Halderd przypomina jej „Krystynę, córkę Lavransa” Sigrid Undset, którą czytała jako nastolatka. Inna czytelniczka chwali „surowy i plastyczny język” jednej i klimat norweskiej baśni w drugiej z książek. Pisze: „Podoba mi się postać Halderd, niedostępnej i silnej kobiety, aż kipiącej od emocji, których nie okazuje”.

piątek, 30 lipca 2010

Newsweek Kobieta poleca książki na lato!

a wśród nich entuzjastycznie o "Ja jestem Halderd" :)


Elżbieta Cherezińska, „Ja jestem Halderd”
Zysk i S-ka, 2010
poleca Karolina Święcicka, dziennikarka „Kobiety”

Halderd poznajemy w chwili, gdy jej brat oskarżony o morderstwo znika bez śladu, ściągając na rodzinę hańbę i konieczność zapłacenia grzywny – tak wysokiej, że tracą cały dobytek i dach nad głową. Szansą na odzyskanie godności jest dobre zamążpójście Halderd. I ona się na to godzi. Książka Elżbiety Cherezińskiej to wielowątkowa historia z czasów narodzin norweskiej państwowości. Właściwie „Her-storia”, bo opowiedziana z perspektywy kobiet: ich codzienności, walki o przetrwanie, trudnych miłości, narodzin i śmierci dzieci. To życie inne niż nasze: poddane pogańskim duchom, gdzie sny zwiastują przyszłość, a śmierć jest częścią codzienności. Mimo klimatu norweskiej baśni wielką zaletą książki jest próba pokazania uniwersalnych ludzkich słabości. Dzięki temu całość nabiera autentyzmu, bo pod historyczną maską tętni ludzka opowieść. Jest to także niezłe studium kobiecej psychiki. Halderd to kobieta zimna, zamknięta w sobie, niedostępna i silna – broniąca samej sobie dostępu do wrażliwości, która w jej życiu była tylko przeszkodą. Książka ma jedną wadę – zarywa się noce, a na koniec i tak pozostaje niedosyt.

poniedziałek, 31 maja 2010

Spotkanie we Wrocławiu

Działo się, działo! 19 maja we wrocławskiej księgarni Nalanda odbyło się spotkanie z Elżbietą Cherezińską, a udział w nim wzięła Marta Mizuro i Olga Tokarczuk.

Olga Tokarczuk: chciałabym ci złożyć absolutny hołd, masz ogromny talent narracyjny dany od bogini, opowiadasz w sposób niezwykle kobiecy.
Jest w Tobie fascynacja kultem siły i nawet opowieść o wejściu chrześcijaństwa zdradza, że nie jest to kultura oparta na duchu, a na sile właśnie. Wstrząsająca jest scena, po której następuje koronacja Olafa: zamyka się on w świątyni z ośmioma jarlami, którzy odmawiają przejścia na chrześcijaństwo i publiczność słyszy tylko dźwięk topora. W ten sposób obalasz też mit o tym, że chrześcijaństwo było religią słabych.
Elżbieta Cherezińska: pamiętajmy o tym, iż społeczność wikińska, przed wejściem chrześcijaństwa była w dużej mierze oparta na sile. Była fascynującą mieszanką siły i wyrafinowania. Ale najwyższą wartością była sława. A sława to nie cnota przegranych. Sławą obdarzony jest zwycięzca. Dopiero chrześcijaństwo sprawiło, iż przegrani i słabi przestali być wykluczeni.
Marta Mizuro: chcę się podpytać o moje ulubione bohaterki: Szczurę i Urd. Co będzie z Urd, gdy na dobre nastanie chrześcijaństwo?
Elżbieta Cherezińska: a zauważyłaś, że Urd jest poza religiami?
Marta Mizuro: tak, Urd równie łatwo mówi o Odynie jak i o Chryście.
Elżbieta Cherezińska: w tamtym czasie były dwa rodzaje magii: męska, od wojny i kobieca, od spraw zwykłych: miłość, zdrada, dzieci, choroby. Wojna przyniosła do kraju Chrysta i męska magia przestała istnieć. A kobieca? Dzieci zawsze będą chorować, kobiety zawsze będą potrzebowały miłości i ziół. Myślę, że Urd będzie siedzieć na bagnach, jak siedziała.
Olga Tokarczuk: w Północnej Drodze kobiety są silne i słabe zarazem. Są sprzedawane i gwałcone, stają się towarem pijanych łupieżców. A jednocześnie traktują ich nieobecność jako miejsce do życia. Gdy nie ma mężczyzn, kobiety tworzą kulturę. Najpierw kulturę codzienności, a z niej, jak Halderd, emancypują się i stają się kobiecymi jarlami.
Mam przy tym nieodparte wrażenie, że opowiadając o wikingach, opowiadasz o nas. Mężczyźni dzisiaj często są obecni, nie wiedzą jak trzymać dziecko, gdzie leżą nożyczki. Jak w twoich powieściach, upijają się i śpią na stołach, a świat codzienny to jest świat kobiecy. Absolutnie czuję w tych książkach tę współczesną energię.
Elżbieta Cherezińska: Mój bohaterowie narzekają na kiepskie łupy i znów płyną w świat. W sumie są jak współcześni Polacy, których gna w świat, bo nie mieszczą się w Polsce. A nie wiem, czy wiecie, że co czwarty europejczyk ma w sobie gen wikinga?
Marta Mizuro: Erotyka przewyższa tu standardy nie tylko wikińskie, ale i polskie. Jest ich tutaj dużo i każda jest inna. Czy pracując nad nimi starałaś się przepracować to w języku?
Elżbieta Cherezińska: Myślę, że jest mi łatwiej tworzyć sceny erotyczne niż pisarzom eksplorującym współczesność, bo mogę je oprzeć w scenerii. Zatem między medycyną a wulgaryzmem, mogą stworzyć bardzo sensualną rafę. No i przekazy historyczne mówią, że ten świat był bardzo zmysłowy, m.in. arabscy podróżnicy akcentowali ogromną potencję wikingów, którzy lokując się na nowym terenie nieustająco poszukiwali seksualnych partnerek. To byli – na ówczesne warunki – niezwykle atrakcyjni mężczyźni. Przewyższali tych, których Europejki miały na co dzień: dbali o siebie, pielęgnowali brody i piękne włosy, myli się (sic!), dobrze, dostatnio ubierali i kochali się stroić. Do tego, fizycznie górowali nad „resztą” – wyżsi, silniejsi. Przypuszczam, iż w zakorzenionym wyobrażeniu, które ilustruje Mleczko („w zawodzie wikinga najbardziej lubię gwałcenie”) jest dużo przesady. Chcę powiedzieć, iż prawdopodobnie to nie było gwałcenie. Mitologia nordycka jest zmysłowa; Freya, główna skandynawska bogini jest najpierw boginią pożądania potem dopiero (dużo dalej) macierzyństwa. Jej wizerunki to nie wizerunki matki, lecz kochanki. To nie wielkie piersi, gigantyczny tyłek i brzuch do rodzenia. To wyobrażenia eleganckiej, obwieszonej klejnotami kobiety. Choć piersi ma niezłe.
Olga Tokarczuk: Mnie przyniosło ulgę życie erotyczne głównej bohaterki, które nie skończyło się przedwcześnie. Mimo wczesnego wdowieństwa jej erotyka rozkwita, w pewnym momencie ma równolegle dwóch kochanków. Jej emancypacja społeczna wiąże się z seksualną. Bardzo empatycznie weszłam w tę książkę. W dwóch/trzecich myślałam, że to ja jestem Halderd. Choć myślę też, że Północna Droga czytana z pozycji postchrześcijańskich będzie szokującą lekturą: to w pewnym sensie krwawa, brutalna książka. Być może czytanie sag to mierzenie się z wypchniętą częścią psychiki, może dlatego tak trudno mi się zgodzić, że jesteśmy zbudowani na konflikcie.

wtorek, 18 maja 2010

Blog otwiera swoje podwoje

Jeśli macie pytania i uwagi, prośby i petycje dotyczące cyklu powieściowego "Północna Droga" - zapraszamy serdecznie. Wszelkie ożywione dyskusje dotyczące fabuły, konkretnych postaci (Szczura, Szczura!) czy konstrukcji mile widziane, Autorka zresztą spotyka się z nimi wielokrotnie podczas spotkań i pojawiają się już pierwsze pomysły jak - poza śladami recepcji i podróży Eli Cherezińskiej - opowiedzieć o tym na blogu. Blog otwiera swoje podwoje i chętnie sam się uzupełni o uwagi czytelników.

Tymczasem, pierwsze pytanie. Po lekturze tych powieści uległyśmy potrzebie odnalezienia swoich "odtwórców" Sigrun, Regina, Einara, Halderd czy Szczury... Jesteśmy ciekawe, jak wy sobie ich wyobrażacie. Przypominają Wam znanych aktorów a może przechodniów na ulicy? Jak wyglądają Wasi bohaterowie "Północnej Drogi"?

Czekamy na pomysły.

Ps. Poznań (absolutnie) zdobyty, przed nami Wrocław. Relacje wkrótce :)

poniedziałek, 17 maja 2010

Audycje, recenzje, rekomendacje :)

O "Ja jestem Halderd" robi się coraz głośniej.
Już dziś autorka będzie gościem Dariusza Bugalskiego w Klubie Trójki, zapraszamy przed radiowe odbiorniki o 21.00.
Ponadto dwie nowe świeże jak bułeczki recenzje - z wp.pl i latarni morskiej
wp.pl:
http://ksiazki.wp.pl/rid,4034,tytul,Mniej-idyllicznie-bardziej-przejmujaco,recenzja.html
latarnia morska:


Elżbieta wczoraj spotkała się z czytelnikami na I Warszawskich Targach Książki - podpisywanie książek zakończyło się długą rozmową z Autorką, którą z pewnością wszystkie uczestniczki będą długo wspominać.

Przypominamy: jutro - Poznań, pojutrze- Wrocław. Zapraszamy serdecznie i obiecujemy szczegółową relację :D

środa, 12 maja 2010

Recenzja Marty Mizuro na Onet.pl

Ucieszyła nas ogromnie recenzja Marty Mizuro w Onet.pl. Można ją przeczytać poniżej.
Radość jest podwójna: Pani Marta poprowadzi spotkanie z Elżbietą Cherezińską we Wrocławiu (obiecujemy relację, a jakże, a jakże ;), a i recenzja jest fajna, rzetelna, nie skrywająca oczywiście osobistych preferencji Autorki, ale przez to przekonywująca. Cieszymy się, że Marta Mizuro dała wciągnąć się w ten niesamowity świat.

http://czytelnia.onet.pl/0,88088,0,45528,0,0,ja_jestem_halderd_recenzja,recenzje.html

I czekamy na więcej.

poniedziałek, 10 maja 2010

Ja jestem Halderd - blogerki czytają:)

Pierwsze recenzje "Ja jestem Halderd" już są!

Blog Izabeli Mikrut tu-czytam
http://tu-czytam.blogspot.com/2010/05/elzbieta-cherezinska-ja-jestem-halderd.html

Brulion be.el
http://brulionbeel.blox.pl/2010/04/Ja-jestem-Halderd-Elzbieta-Cherezinska.html

Nieciepliwie czekamy też na Wasze głosy

Halderd na targach, w Poznaniu i we Wrocławiu

Elżbieta Cherezińska spotka się z czytelnikami:
na I Warszawskich Targach Książki:
16 maja, w niedzielę, godz. 15.30 na stoisku A 48
a później...
18 maja, we wtorek o godz. 18.00,
w Restauracji Trattoria Castellana w Poznaniu (ul. Fredry 7)
Spotkanie poprowadzi Przemysław Czapliński
i
19 maja, w środę, o godz. 18.00,
w KsięgarnioKawiarni Nalanda we Wrocławiu (pl. Kościuszki 14)
Spotkanie poprowadzi Marta Mizuro a udział weźmie Olga Tokarczuk.

czwartek, 29 kwietnia 2010

Premiera Halderd w Warszawie

27 kwietnia w Klubie Traffic w Warszawie odbyło się spotkanie z Elżbietą Cherezińską z okazji promocji "Ja jestem Halderd". Udział w premierze wzięły: Kinga Dunin i Dorota Osman, fragmenty pięknie przeczytała Justyna Sieńczyłło.
Oto fragmenty rozmowy:

Dorota Osman: Te książki (Sigrun i Halderd) mnie niosą. widziałam te fiordy, widziałam ten śnieg! Autorka wydobywa jakąś nieprawdopodobną moc uczuć. Można je czytać niezależnie, osobno, jako książki zupełnie odrębne a nie jako części, czytać bez kolejności.
Kinga Dunin: Nie zgadzam się. Sigrun jest o „idealnym świecie wikingów”. Halderd, to podszewka tego świata. Dopiero obie razem dopełniają się, stanowią całość.
Autorka: Jak skończę, całość złoży się na „książkę ponad książkami” – tę nienapisaną, tę, którą czytelnik wyczyta sobie z wrażeń, jakie obudzą mu się, gdy przeczyta wszystkie części. W ogóle przede wszystkim interesuje mnie czytelnik, pisanie tylko dla siebie nie ma takiego sensu – interesują mnie te emocje, które można w odbiorcy wzbudzić.
Kinga Dunin: Książka nad książkami to ładnie brzmi, choć fachowo nazwałabym to metatekstem. Wiesz, ja chyba na tę książkę nad książkami czekam najbardziej, bo już teraz widzę, że tom drugi dodaje pierwszemu głębi.
Myślę, że trzeba jeszcze powiedzieć o erotyce - w „Północnej Drodze” są chyba najlepiej napisane w polskiej literaturze sceny erotyczne jakie kiedykolwiek czytałam.
Dorota Osman: Tak! Robi mi się gorąco jak czytam. Mamy w polszczyźnie kłopot, o seksie jest albo medycznie, albo wulgarnie a tu nie: ani jedno, ani drugie, nowy język…
Autorka: Pomagam sobie scenografią.
Publiczność - Śmiech.
Autorka: Erotyzm jest stanem umysłu, jest zakorzeniony w świecie, w którym żyjemy. Piszę o innych czasach, korzystam z właściwej im scenografii erotycznej – moi bohaterowie mogli porównywać seks do rejsu, do żeglowania, do walki, bitwy. Pojawiają się pewne atrybuty tamtego okresu, zwierzęta bliskie bohaterom, a resztę czytelnik sam sobie powyobraża.
Kinga Dunin: Podoba mi się, że oszczędzasz szczegółowego opisu scen w alkowie pomiędzy Halderd a Helgi.
Autorka: Celowo. To nie mąż rozpala wyobraźnię erotyczną bohaterki, więc i czytelnika pozbawiam tych doznań.
Kinga Dunin: Ale dajesz posmak mechaniczności tych relacji między nim.
Autorka: (śmiech) Tak, erotyzm Halderd pojawia się nie wraz z mężem, ale wraz z olśnieniem.
Kinga Dunin: Historycznie rzecz oparta jest o moment wprowadzenia chrześcijaństwa. Z tym że dość cynicznie do niego podchodzisz. nie ma u ciebie mowy o zbawieniu duszy, a jest polityka, zimne wykalkulowanie, chrześcijaństwo jako siła i to ta siła zwycięża.
Autorka – Cynizm? (udaje, że nie wie o co chodzi) to byli praktyczni ludzie…
Dorota Osman – do Radosława Piwowarskiego: Mam nadzieję, że Północna droga NIE ZOSTANIE SFILMOWANA. Nie chcę obrabować swojej wyobraźni, nie chcę się rozczarować. Ja te książki i obrazy mam w sobie. Książki przecież nosi się w sobie.

czwartek, 22 kwietnia 2010

Spotkania w Wielkopolsce z Autorką

22 i 23 kwietnia Ela Cherezińska odwiedzi biblioteki w Wielkopolsce. 22 kwietnia, rozpoczyna w Wolsztynie w Bibliotece Miejskiej, o godz. 11.00, potem wyruszy do Grodziska Wielkopolskiego, do Biblioteki Publicznej, godz. 16.30.
23 kwietnia, w piątek, spotka się z czytelnikami w Opalenicy, w Bibliotece Publicznej, o godz. 16.30, później zaś zawita do Buku, do Biblioteki Publicznej, o godz. 18.30.

"Ja jestem Halderd" już jest!

"Ja jestem Halderd" już jest! Jak pisze na okładce Andrzej Rostocki, to "wielowątkowa i arcyciekawa opowieść o życiu wikingów na przełomie pierwszego tysiąclecia. Uległem fascynacji historią Halderd, doceniając urodę narracji i zdolności Autorki w rekonstrukcji ducha tamtych czasów. Szczególna wartość książki Elżbiety Cherezińskiej polega na tym, że uczyniła ona bohaterami nie bezwzględnych wojowników, lecz dzielne i dumne kobiety. Ja jestem Halderd to tryumf kobiecego pierwiastka, który wbrew stereotypom niesie w sobie prawdziwą siłę, a historia to jedynie kostium, pod którym kryje się na wskroś współczesna opowieść".
Druga część z cyklu "Północna Droga" w centrum ustawia drugoplanową dotąd bohaterkę, Halderd, panią z Ynge. Powstaje dzięki temu zupełnie inna narracja, bo diametralnie inna jest jej narratorka: o ile Sigrun zabierała nas w świat kompletny i zmysłowy, tworząc opowieść szczęśliwej, spełnionej kobiety, o tyle urywana, dynamiczna, niespokojna, choć wciąż namiętna opowieść Halderd prezentuje rzeczywistość na krawędzi tuż przed kluczowym starciem pogaństwa i chrześcijaństwa. To ponownie historia o interpretacji tej samej przepowiedni, odczytywanej jednak inaczej - alternatywna wersja tej samej historii.
Czy Wam się spodoba? Zasmakujcie jej sami...
Tymczasem zapraszamy do obejrzenia prezentacji:
http://www.zysk.com.pl/userfiles/Halderd.pdf

To było latem, rok przed nieszczęsną wyprawą Olafa

To było latem, rok przed nieszczęsną wyprawą Olafa. Miałam dziewięć lat, on piętnaście. Ja byłam dzieckiem, on mężczyzną. A Katla kobietą. Ganiałam po łagodnych wzgórzach Ase. Bawiłam się w pory roku.
Tamtego dnia deszcz popsuł mi zabawę. Nadeszła chmura, zatrzymała się nad moim wzgórzem i spuściła na ziemię strugi wody. Płatki przylgnęły mi do rąk i nie chciały fruwać. Zniecierpliwiona poszłam do lasu, by przeczekać ulewę. Pośród szmeru kropli usłyszałam coś jeszcze. Szepty? Stłumiony, jasny śmiech. Bezszelestnie podczołgałam się w stronę głazu, zza którego dochodziły dźwięki.
Katla siedziała oparta plecami o skałę. Olaf leżał z głową na jej kolanach. Ręką tulił jej piersi. Były nagie. Pewnie Katla zmokła i zdjęła koszulę. Chciałam pójść do nich, gdy Olaf uniósł się lekko i przystawił swoje usta do piersi dziewczyny. Zamknął oczy i pomyślałam, że nie będę przeszkadzać.

Wróciłam do domu przed nimi. Matka czekała chwilę z posiłkiem, ale gdy nie nadchodzili, kazała służbie podawać. zapytała:
– Gdzie Katla?
Odpowiedziałam, nie przerywając jedzenia:
– Karmi Olafa piersią w lesie, deszcz ich złapał.
– Flokse! – zaklęła matka i wstała od stołu, potrącając miski.
Flokse, krzyczała po wielokroć tego wieczoru, gdy sam na sam zamknęła się z Katlą w alkowie. Olafa wyprawili nazajutrz do Hrafna. W domu z wolna przycichło. Służące schodziły matce z oczu, ojciec łagodził, i choć pierwszego dnia słowo „pognać” padało z jej ust często, to jednak wraz z upływem dni rozmyło się w powietrzu i znikło. Katla została.
Ja zrozumiałam, że choć była moją piastunką, to jednak była zbyt młoda, by kiedyś niańczyć Olafa. Pojęłam w mig, że mówienie tego, co się widzi, nie przynosi nikomu korzyści. Katla zrozumiała, gdzie jest jej miejsce w naszym domu. A ojciec i matka, że mój brat nie jest już dzieckiem.
Olaf. Podobno Olaf. wściekł się, gdy się urodziłam. Czekał na brata, dostał siostrę. Ponoć prosił matkę, by zostawiła mnie pod skałą. Wyciągał mnie z kołyski i sam próbował wynieść, tak że bali się mnie zostawiać bez opieki.. Katla czuwała dzień i noc. Nic z tego nie pamiętam. Aż w końcu zachorowałam. Nie jadłam, nie płakałam, nikłam. Cała rodzina się zebrała. Radzili, co dalej. Hrafn kazał sprowadzić kobietę z bagien. Matka się jej bała. Ojciec słyszeć o tym nie chciał. Stryj się uparł, powiedział, że jestem pierwszą dziewczynką w rodzinie, a to znaczy, że dzięki mnie kiedyś rod będzie wywyższony. Kobieta przyszła, okadziła mnie i w kącie izby wypatrzyła Olafa. Skrzyżowała palce i wysyczała:
– Den ondeee!
Wyciągnęła sześcioletniego Olafa na środek. I mimo protestów matki nad nim samym odprawiła czary. Nim wyszła z dworu, powiedziała do matki, ojca i Hrafna:
– Wasze dzieci już czyste. Jedno miało diabła z krwi, drugie z kości. Czy ich upilnujecie, nie wiem. Ja bym się bała.

Katla mi to opowiadała. Zawsze ją męczyłam:
– Powiedz, a ja miałam z krwi czy z kości?
Śmiała się, a ja ją straszyłam, że z krwi i że ją zjem, jak trochę podrosnę.
Jedno było pewne: po tamtej historii z moją chorobą i kobietą z bagien Olaf przestał dybać na moje życie. Już mu nie przeszkadzałam. Popadł w przesadną miłość do mnie, swojej małej siostry. Na rękach mnie nosił, zabawiał, pilnował. Aż Katla i matka bały się, że z nadmiaru tej miłości zrobi mi krzywdę.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

z "Ja jestem Halderd"

– Halderd!
Pięści do uszu, żeby nie słyszeć matki. Jej krzyk świdruje głowę. Jakby chciała nabić mnie na sopel lodu. Przeczekam jej gniew i wyjdę. Wrócę do chałupy, jak będzie zmierzchało. Matka wtedy nie ma już tyle sił, co rano. Będzie siedziała przy krosnach, znużona. Skinie na mnie, gdy wejdę, sennym głosem powie, że jestem niewdzięczna, że jestem jak dzikie szczenię i że nie pamięta chwili, kiedy mnie rodziła. Splunie mi pod stopy i każe odejść. A, jeszcze nie pozwoli dać mi kolacji. Wielkie rzeczy! Obudziłam się głodna, mogę zasnąć głodna. Wszystko, byleby tylko nie słyszeć jej jazgotu. Jej skrzeczenia od rana do zmierzchu.
Byleby nie patrzeć na ojca. Siwowłosy odyniec z przetrąconymi kolanami.
Nie zawsze tak było. Kiedyś
Zakradłam się do izby matki. Nie krzyknęłam. Wisiała na ścianie. Ojciec leżał u jej stóp. Wszędzie odór piwa. Spał, posapując cicho. Matka dała mi znak, bym podeszła. Pokazała, że mam przystawić stołek i sama się wyswobodziła. Palec przyłożyła do ust. Wyszarpnęła suknię zaczepioną o hak, raniąc się nim w plecy. Jak sarna wyrywająca się ze źle zastawionych wnyków.
Zdjęła z siebie ubranie, otarła nim plecy z krwi i zawiesiła z powrotem na haku. Pod spodem ustawiła buty. Naga, podparła się pod boki i wyszeptała:
– Jak myślisz? Dobrze?
Wzruszyłam ramionami:
– Za chudo, mamuś...
–! Tak, za chudo.
Z błyskiem w oku pobiegła do skrzyni. Ze swoich koszul ukręciła kukłę i wpakowała ją pod suknię. Głowę z chusty dowiesiła na piersi, schyloną.
Stałam poruszona. Matka jednak jeszcze nie była syta. Kręciła głową, Nóż. Wzięła nóż. Zadrżałam, gdy znów gestem nakazała milczenie. Stała nad ojcem. Wahała się. Naga, chuda, z rozpuszczonymi włosami, szukała nożem miejsca na swym ciele. Zasychało mi gardle ze strachu, ale nie śmiałam pisnąć. Jora nie znosi sprzeciwu. Wybrała udo. Naciągnęła skórę palcami i przesunęła ostrzem Chlusnęło. Pochyliła się nad śpiącym. Krew płynęła na klepisko wokół jego głowy. Matka przesuwała się, polewając swoją krwią jego dłonie. W końcu wytarła nóż o kukłę na ścianie. Ubrała się szybko i wyprowadziła mnie z izby. Była spokojna, jak rzadko, i zadowolona z siebie. Powiedziała, że mogę sobie iść, nie będzie mnie wołać aż do wieczora.

Ale nie poszłam. Tamtego dnia nie poszłam nigdzie, ani do lasu, ani w góry. Wolałam być blisko, bałam się o matkę, o to, co się stanie, gdy ojciec się zbudzi.
I co się stało? Nic . Padł na kolana i całował ją w nogi. Matka siedziała nieporuszona.

Od tamtego dnia nie tknął jej ani razu. Owszem, czasami podnosił głos, ale schodził jej z drogi.. Jeśli się napił, spał w izbie, przy ogniu. Jeśli nie było co pić, znikał. Matka mruczała pod nosem obelżywie: Hagni, pan na torfowiskach!

poniedziałek, 29 marca 2010

Tryumf kobiecego pierwiastka

Wielowątkowa i arcyciekawa opowieść o życiu wikingów na przełomie pierwszego tysiąclecia. Uległem fascynacji historią Halderd, doceniając urodę narracji i zdolności Autorki w rekonstrukcji ducha tamtych czasów. Szczególna wartość książki Elżbiety Cherezińskiej polega na tym, że uczyniła ona bohaterami nie bezwzględnych wojowników, miesiącami przebywających na łupieżczych wyprawach, lecz dzielne i dumne kobiety. Ja jestem Halderd to tryumf kobiecego pierwiastka, który wbrew stereotypom niesie w sobie prawdziwą siłę, a historia to jedynie kostium, pod którym kryje się na wskroś współczesna opowieść.
Andrzej Rostocki, autor listy bestsellerów "Rzeczpospolitej i "Notesu Wydawniczego"

Hipnotyczna uczta czytelnicza

Mamy w tej książce wszystko, co pozwala zupełnie zatopić się w napisanej z epickim rozmachem opowieści o życiu wikingów i na czas lektury stać się jednym z nich. Ogromna erudycja i wyobraźnia Autorki sprawia, że uczestniczymy w świecie absolutnie przekonującym - zmysłowym i detalicznym. To hipnotyczna uczta czytelnicza.

Olga Tokarczuk, autorka "Domu dziennego, domu nocnego" i "Biegunów"

Wytrwana i porywająca narracja, niezwykła uroda detalu

Saga Sigrun to tętniąca energią życia wytrawna i porywająca narracja, wysmakowany wizerunek psychologiczny postaci, niezwykła uroda detalu. Opisowość jednak nie nuży, wręcz odwrotnie - wciąga wyobraźnię czytelnika, włada jego czasem i nie pozwala zapomnieć o sobie. To książka, która rozrasta się w czytelniku jak drzewo. Nie jest typową sagą z aurą sentymentalizmu w tle, ucieka od banału, stroni od uproszczeń nie tylko fabularnych, ale i filozoficznych.
W Sadze kobiety przepowiadają przyszłość, wędrują po wróżbę, prorokują, ale i mylą znaki, nie czytają ich, by po czasie dojrzeć do ukrytej wiedzy, zamkniętej w świecie Natury. Wypełnione czekaniem, tęsknotą, nieukojoną namiętnością, wypatrujące tych, których kochają. Zdane czasem tylko na swoją intuicję i siłę wewnętrzną. Rozumiejące świat mężczyzn, pokornie oddające synów wojnie. Wypełnione codzienną pracą, którą stwarzają świat: utkany haftem w złote smoki, pachnący miodem, lekarstwem ziół przyniesionych z lasu, złotem zboża w tajemnym spichlerzu. To matki oddychające ciepłem śpiących dzieci, żony silniejsze od wojów, gdy nastaje czas wojennego czekania. To kochanki otwierające tajemnicę swojego ciała ciału ukochanego mężczyzny - bezwstydne, szalone, dziko, namiętnie wczepione w mokrą skórę mężczyzny, z którym dzielą życie, gorącym oddechem znaczące swoją miłość na nagich plecach ukochanego. Dumne, harde, nieprzejednane, gdy ktoś lub coś zagraża bezpieczeństwu i przyszłości ich dzieci. Mają swoje mroczne tajemnice znane tylko ich myślom, znają wartość wierności, ale i moc zdrady, kłamstwa i nie-prawdy.

Magdalena Gauer, literaturoznawca

Książka, która pachnie, brzmi i smakuje

Sensem każdej sagi jest opowieść, obecność, dialog.
Autorka, prowadząc narrację Północnej drogi pozostała wierna tej pierwotnej zasadzie staroskandynawskiej epiki.
Intymność rozmowy, emanująca z Sagi Sigrun, wprowadza Czytelnika wprost do wnętrza świata sprzed tysiąca lat.
I czyni to na dwa sposoby: pierwszy, poprzez doskonale odtworzoną wrażliwość, ramę społecznej mentalności, zadziwiająca skrupulatność w opisywaniu materialności i historyczności wczesnośredniowiecznej Skandynawii, oraz drugi, poprzez bezpośredniość relacji z bohaterami.
Świat zamknięty pod powiekami dojrzałej kobiety, powracającej snem do dziecięcych zabawek, brzęku biżuterii, miękkiego dotyku futra. Świat miłości, tęsknoty, walki.
Historia, wdzierająca się w hermetyczny świat norweskich fiordów, chrześcijaństwo widziane przez pryzmat skandynawskich pieśni.
Mityczna wielowarstwowość opowieści, którą można czytać na różnych poziomach. Szukać znaków, zostawionych przez Autorkę na później, mylić tropy...
Saga Sigrun jest zmysłowa. Pachnie, brzmi, smakuje. A to dopiero pierwsza część Północnej drogi

dr Remigiusz Ciesielski

Wyostrza apetyt

Apertif (2009-09-13)
agnesjo
Saga przez kilka dni rozgościła się w mojej wyobraźni na tyle, by szukać wśród przechodniów twarzy "mojej" Sigrun. Ta powieść jest jak wysmakowany aperitif. Zaostrzyła mi apetyt. Czekam na kolejne części.

Powieść nasycona erotyką, tajemnicą i magią

Podróż do średniowiecznej Norwegii
Be El

Kilka lat temu zachwyciłam się dwiema powieściami Sigrid Undset. Norweska pisarka, noblistka z 1928 roku, stworzyła w swoich powieściach - Olafie, synu Auduna i Krystynie, córce Lavransa świat do którego chce zawsze powracać ten, kto choć raz się nim zetknął. Co jakiś czas bezowocnie przeczesywałam biblioteczne półki z literaturą skandynawską w poszukiwaniu tamtych klimatów. I nic. Pozostały jedynie powroty do znajomych kartek, postaci i miejsc. Tymczasem kilka dni temu zaczęłam czytać Sagę Sigrun, która rozbudziła dawne tęsknoty i literackie smaki. Co jakiś czas z niedowierzaniem spoglądałam na okładkę. Elżbieta Cherezińska, teatrolog z Kołobrzegu, napisała książkę, która mnie zachwyciła jak kiedyś te dwie wyżej wspomniane. Jest inna, nawet bardzo – ale są rzeczy, które z radością rozpoznałam - surowy norweski krajobraz, fiordy, zapach morza, długie i mroźne zimy, upór i dumę ludzi tam żyjących. Autorka tytułem powieści nawiązała do jednego z prastarych tradycyjnych gatunków literackich charakterystycznych dla tego obszaru. Saga Sigrun. Na wzór pisanych prozą sag – czyli opowieści rodowych; Eposów, które charakteryzowały surowa i lakoniczna rzeczowość, skąpe słowa – wyrażające jednocześnie tak wiele. W Sadze Sigrun mamy piękną prozę, piękny język, przy opisach przyrody i stanów wewnętrznych postaci wręcz z nutą poezji. Do tego – wspaniały zarys postaci i charakterów, wspaniałe dialogi. Autorka umiejscowiła swoich bohaterów w połowie X wieku. Sigrun rodzi się w 950 roku. To okres zaciętych wojen wewnątrz kraju i wypraw grabieżczych w kierunku Europy. Z naszej historii wiemy przecież, jaki strach wzbudzali wikingowie najeżdżający i nasze ziemie. To dumny okres dla tej krainy fiordów i rodów norweskich – cieszących się powagą i znaczeniem. To okres pogaństwa. Bohaterowie Sagi oddają cześć Odynowi, Thorowi, Hel, Freyowi i Freyi. Składają im ofiary ze zwierząt i niewolników. To okres pierwszych kontaktów z chrześcijaństwem, pierwsze zdziwienie na widok krzyżyków dyndających na szyjach wyznawców Chrystusa. Jestem pełna podziwu dla Elżbiety Cherezińskiej. Stworzyła taką powieść, nasycona erotyką, tajemnicą i magią. Niesamowita wyobraźnia, erudycja, wiedza, dbałość o szczegóły z życia codziennego. Jej opisy strojów, zwyczajów, wyglądu izb, alkowy, łodzi wikingów, uczt z udziałem skaldów, miłosnych spotkań małżonków, wypraw, runicznych zaklęć – pozwalają przenieść się w tamte odległe czasy. Saga Sigrun to obraz kobiety Północy epoki średniowiecza. Dzielna, odważna, mądra, samodzielna. Jej pozycja społeczna była stosunkowo wysoka, przegrywała jednak, gdy w grę wchodziły interesy mężczyzn. To kobieta czekająca na swojego męża – woja, matka, kochanka. Kilka miesięcy, czasem lat. Na końcu książki znajdziemy Kalendarium z ważniejszymi wydarzeniami tego okresu, z życia Sigrun i Regina, mapkę południowej Norwegii – gdzie toczy się akcja Sagi i to co mnie cieszy najbardziej – zapowiedź ciągu dalszego – Sagę Halderd - opowieść o sąsiadach z Ynge. Czekam na nią z wielką niecierpliwością.

Książka, której nie można przestać czytać

Moja książka! (2009-08-10)

Piotr Pawłowski

Amerykanie czekają na powieść, która opisze życie - świat. To jest taka książka! Nie wiadomo kiedy (5? 15 strona?) stała się moją opowieścią. Czytałem i myślałem, że to ja piszę. Czytałem zachłannie i lekkomyślnie - za szybko... Męczę się, bo książka się skończyła a ja wciąż "czytam ją" (w myślach?). Multiplikuję losy bohaterów. Piszę im dalsze ciągi. Nie mogę się odciąć. I sprawa nie jest w treści, lecz w tym wszystkim, co poza nią, w klimacie opowieści, w aurze zdań. Nie wiem. A fabuła? Norwegia, X wiek, początek państwowości. Ale nie opowieść heroiczna, bo mówi nie bohater, lecz jego kobieta. Żona jarla. A mimo to, słychać szczęk mieczy i czuć zapach krwi. Erotyka, chyba najlepsza jaką gdziekolwiek czytałem. Obyczajowość, stylizacja - perfekcyjna. Bez językowych udziwnień i eksperymentów. Byłem w świecie Sigrun, byłem tam! A najgorsze na końcu: zapowiedź kolejnej części. Która w krótkich ale aż warczących zdaniach rozwaliła "mój świat Sigrun". I zrozumiałem, że autorka celowo, z rozmysłem uwiodła mnie i porzuciła. Ale pożądanie drugiej części wzmogła. Więc czekam! Jeśli szukacie swojej "książki życia" sięgnijcie po Sagę Sigrun. Szybko.

Z wielką niecierpliwością czekam na ciąg dalszy

Poproszę o więcej! (2009-08-10)

Ka Wu

Do czytania tej sagi podchodziłam z pewną rezerwą. Nie do końca wierzyłam, że powieść podoła tematowi i moim oczekiwaniom. Bałam się braków historycznych i marnych opisów - grodów, łodzi, zwyczajów, ubiorów... Jednak z rozdziału na rozdział, ze strony na stronę coraz bardziej przekonana byłam, że tak właśnie powinna wyglądać książka o Wikingach. Pięknie ukazana Sigrun, która przeobraża się dziewczynki w kobietę, dojrzałą, doświadczoną, mądrą i sprawiedliwą. Męski i silny Regin, budzący szacunek i zaskakujący delikatnością. Życie tych dwojga pokazane w czasie wojen i pokoju, niezmiennego rytmu pór roku, biegu lat, które tylko wzbogacają wewnętrznie naszych bohaterów o kolejne mądrości i doświadczenia. A wszystko to przeplecione wierzeniami, wielobóstwem, magią i runami. Byłam pod ogromnym wrażeniem opisów ich spotkań w alkowach Sigrun i Regina, tak pełnych erotyzmu, metafor i porównań. Niesamowite. Jednym słowem piękna książka. Z wielką niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.

Uczucia, feria zdarzeń, odcienie smaków i smak barw

Uczy męskości, nie ujmuje kobiecości (2009-09-08)

Stefania Bagińska

Jeżeli jakiejś feministce nie spodoba się Sigrun to ją puknę w krótkie włosy, to samo spotka feministkę, która chciałaby z Sagi zrobić sztandar. Z uczuciami, feerią zdarzeń, odcieniami smaków, smakiem barw nie robi się takich rzeczy tylko chłonie, chłonie. Taka jest właśnie Saga Sigrun. Dla wytrawnych bywalców świata Wikingów, początkujących smakoszek skandynawskiej urody i zaawansowanych historyków, którzy jak foka słodkiej wody boją się beletrystki. Książka jest przewodnikiem dla kobiet po mężczyznach, dla mężczyzn księgą kodów kobiet. Czasy Wikingów kiedy "ojcze nasz" znaczyło nasz tato nie rażą suchą rybą i pajęczyną. Nie ma odniesień do naszych czasów, tropiciele baboli obejdą się smakiem. Nie ma kuchenek, zapałek, miesięcy, okularów itd. Co w zamian? Ha, poczytajcie! I ta miłość.

Koniecznie przeczytajcie! Naprawdę warto!

Opisać największe tajemnice życia (2009-06-29)

Anna Lewandowska

To książka niezwykła. Już od pierwszych słów zagarnia w swój własny świat i opanowuje wyobraźnię. Bardzo trudno jest opisać życie w jego esencji. Bo w życiu - tak po prostu - różne rzeczy, sytuacje nam się przydarzają. Nie ma werbli ani fajerwerków. Tak po prostu ktoś się zakochuje, rodzi się dziecko, ktoś umiera. Oddać to słowami to bardzo trudne zadanie. I pozwólcie mi wierzyć, że taka miłość, gdzie króluje dotyk a nieobecność boli tępym bólem wewnątrz - istnieje! Erotyzm który pokazuje całe piękno fizycznych relacji między kobietą i mężczyzną. Nienasycenie. Prawdziwa książka o kobietach ich miłości, macierzyństwie, mądrości i zaradności. Prawdziwa książka o mężczyznach ich dorastaniu, walce i przyjaźni. Skomplikowane relacje, niejednoznaczne postaci. Koniecznie przeczytajcie! Naprawdę warto!

Bohaterowie Sigrun

Sigrun – narratorka. Córka Apalvaldra, jedynaczka. Wychodzi za Regina mając 17 lat, rodzi dwójkę dzieci: Bjorna i Gudrunn. Całe życie wierna mężowi, mądra i zaradna gospodyni.

Regin
– syn Thobjorna, jarl Namsen, mąż Sigrun (o piętnaście lat od niej starszy). Doskonały wojownik, wierny mąż, odpowiedzialny ojciec.

Bjorn – jego imię oznacza „Niedźwiedź”, syn Sigrun i Regina. Według przepowiedni Urd zostanie jarlem i będzie miał naturę niedźwiedzia. Ojciec widzi w nim przyszłego króla Norwegii.

Gudrunn – córka Sigrun i Regina, młodsza o trzy lata od swojego brata. Ma predyspozycje do pojęcia nauki o ziołach, miewa wizje.

Apalvaldr – ojciec Sigrun, jarl Roveste, doskonały wojownik, przewodniczy thingowi. Bardzo kocha córkę, dlatego starannie wybrał jej męża. Miał jedną żonę i jedną brankę – Fokę. Umarł w bitwie z Ottonem.

Matka Sigrun – mądra, małomówna kobieta, dobra gospodyni, zazdrosna o brankę męża. Całe życie obwinia się, że nie urodziła mężowi syna. Umiera po swoim mężu jako zniedołężniała kobieta (jej widok na łożu śmierci przekonuje Gudrunn by zostać Walkirią).

Foka – branka Apalvaldra, jest młoda, zostaje przyjaciółką Sigrun. Umiera rodząc dziecko Apavaldrowi (dziecko także umiera w czasie porodu).

Bodvar – przyjaciel Regina, dobry wojownik, jednak od kiedy Sigrun zamieszkała w Namsen, nie wyjeżdża walczyć, tylko zostaje pomagając rządzić gospodarstwem. Jego pierwsza żona Gunhild umiera. Po jakimś czasie wyzwala niewolnicę Mislave i bierze ją za żonę. Skrycie kocha się w Sigrun. Jego zachowanie jest nienaganne i honorowe.

Mislava
– Słowianka przywieziona z wyprawy, niewolnica Bodvara. Urodziła mu bliźnięta, co przyjęto za znak, że może zostać jego żoną. Potem urodziła jeszcze jedno dziecko. Nigdy nie zżyła się z Namsen. Podejrzewa Sigrun i Bodvara o romans, mówi o tym Reginowi. Próbuje rzucić urok na Sigrun. Popełnia samobójstwo wieszając się.

Einar – przyjaciel Regina i Sigrun. Jest chrześcijaninem. Jego ojcem był Tjostar – sławny godi. Ma syna Vandila. Miał żonę w Anglii, która zginęła podczas wojny.

Vandil – syn Einara, spokojny chłopiec oddany na wychowanie Sigrun i Reginowi po śmierci swojej matki, miał wtedy trzy lata. Zadaje się głównie z Gudrunn. Jego ojciec czasami przyjeżdża i wtajemnicza go w swoją religię, później na stałe zostaje z nim chrześcijański nauczyciel.

Helgi – sprzymierzeniec Regina. Ginie osieracając sześciu synów.

Halderd – żona Helgiego, matka sześciu synów. Opanowana, surowa, przedkładająca dobro dzieci przed swoim. Synowie (od najstarszego): Halvard, Bersi, Duri, Asgrim, Yngwe, Ragnar. Trzech najmłodszych zostaje oddanych po śmierci ojca pod opiekę Regina i Sugrin, aby nauczyli się być wojownikami i władcami. Halderd odwiedza ich jak często tylko może. Halvard, Bersi i Duri są wystarczająco dorośli, by już walczyć, otrzymują przydomek „osy”, ponieważ atakują równie szybko jak znikają. Bersi i Duri są bliźniakami.

Urd
– znachorka, do której trzykrotnie zwraca się Sigrun w czasie dramatycznych sytuacji (choroby jej dzieci lub przyjaciół). Jest bardzo stara, lubi bogactwo – za jej przepowiednie trzeba wiele płacić. Przepowiedziała Sigrun, że jej syn będzie miał naturę niedźwiedzia i zostanie jarlem. Jej lekarstwa zawsze działały.

Gerra – pomocnica Urd.

Hakon z Lade – jarl, którego Panowie Północy chcą (i udaje im się) mianować na króla. Dobry król w czasie wojny, kiepski w czasie pokoju.

Erling – wysłannik króla, któremu Panowie Północy są winni daninę i którego ostatecznie pokonują. Brat Haralda, syn Gunhild. Potrzebuje pochlebstw, jest bezczelny. Zabity przez Regina.

Asolrf – kuzyn Apalvaldra. Po zamążpójściu Sigrun, dostaje połowę ziem Apalvaldra.

Orm – przyboczny Regina. Doskonały wojownik. Jedyny człowiek, który potrafi sprzeciwić się Reginowi, za co ten go szanuje. Ma żonę Fridgerd.

Rosketill
– przyboczny Regina. Ma żonę Thordis.

Eggnir – doskonały skald, zna Sigrun od dziecka i od zawsze jest w niej zakochany.

Lubow – niewolnica przywieziona Reginowi z Rusi. Piękna i młoda. Regin musi ją przyjąć, żeby nie urazić darczyńcy, jednak nigdy nie zdradza z nią Sigrun. Zostaje spalona razem z Reginem w czasie jego pogrzebu.

Hela – pomocnica i przyjaciółka Sigrun, która zna się na ziołach. Zostaje oddana na zimę do Urd, aby lepiej poznać działanie roślin. Potem odkrywa talent Gudrunn do tworzenia lekarstw i namawia Sigrun, aby móc uczyć jej córkę fachu.